Najtrudniejszy w każdej zmianie miejsca jest moment, gdy trzeba powoli pożegnać się z obecnym. Gdy nie jest to pożegnanie na zawsze, jest we mnie lekki smutek, chęć opóźnienia nieuniknionego. Paradoksalnie łatwiej było, gdy już więcej do tego mieszkania nie miałem wracać. Wszystko było jaśniejsze - etap jest zakończony, ostatnie zdjęcie z okna na do widzenia. Mam takie z mieszkań, gdzie mieszkałem w Gdańsku czy Oslo.
Dwa domy
Dwa domy
Dwa domy
Najtrudniejszy w każdej zmianie miejsca jest moment, gdy trzeba powoli pożegnać się z obecnym. Gdy nie jest to pożegnanie na zawsze, jest we mnie lekki smutek, chęć opóźnienia nieuniknionego. Paradoksalnie łatwiej było, gdy już więcej do tego mieszkania nie miałem wracać. Wszystko było jaśniejsze - etap jest zakończony, ostatnie zdjęcie z okna na do widzenia. Mam takie z mieszkań, gdzie mieszkałem w Gdańsku czy Oslo.